*2 lata wstecz*
Holmes Chapel
Zdezorientowana Sky pędem wybiegła ze szkolnego gmachu, modląc się w myślach,
aby nikt z nauczycieli, ani uczniów nie przyłapał jej na ucieczce. Dziewczynie
rzadko zdarzało się wymykać wcześniej ze szkoły, lecz zdarzenia, które przed
chwilą miały miejsce, zmusiły ją do takiego działania. Nie opuszczałaby zajęć z
błahego powodu, lecz ten po prostu ją przerósł. Co ten chłopak sobie wyobraża, pogrywając ze mną w taki sposób? W
jej głowie kłębiło się multum myśli. Nie wiedziała, dlaczego ktoś, kto
dosłownie kilka dni temu wyciągnął do niej pomocną dłoń, teraz najzwyczajniej
nie chce mieć z nią nic wspólnego. Dziewczyna była przyzwyczajona do różnych,
ordynarnych gestów rówieśników wobec niej, lecz w głębi serca miała nadzieję,
że on okaże się inny. Miała nadzieję, że komuś w końcu będzie na niej zależeć w
jakimkolwiek tego słowa znaczeniu…
Po szybkim przedostaniu się do centrum miasta, Sky wiedziała, gdzie musi się
dalej udać. Pośpiesznie mijała małe, przydrożne sklepiki, próbując nie natknąć
się na żadną, znaną osobę. Jedynie podczas wymijania kilku staruszek, spotkała sąsiada
Henry’ego, który pomimo częstych spotkań z jej „ojcem” w mieszkaniu i popijaniu
wódki („pamiętaj, alkohol spożywany z umiarem czyni cuda” powtarzał jej ojciec,
gdy ta musiała usługiwać im podczas domowych eskapad) nadal jej nie kojarzył.
Dziewczyna w duchu ponownie podziękowała za swój brak popularności w sferze jej
opiekunów, i wreszcie dotarła do celu szczerze i szeroko się uśmiechając.
Przed jej drobną osóbką wznosił się cudowny, zabytkowy, ceglany budynek.
Archiwolty, łuki i liczne zdobienia, nadawały mu cech, które posiadają
arystokrackie posiadłości. W oknach, w których ramy były ręcznie rzeźbione,
znajdowały się witraże, lecz to co przedstawiały, nie miało nic wspólnego z
wiarą. Kolorowe szkiełka, ułożone były w mozaikę łąk, na której rozsiane były
kwiaty- maki. Nieliczona ilość kwiatów, a każdy z nich zdawał się mieć inny
odcień czerwieni. Tuż nad wejściem, znajdował się mały, lekko zardzewiały
szyld, na którym namalowane łodygi kwiatów układały napis ‘Kwiaciarnia u
Sophii’. To właśnie to miejsce dziewczyna traktowała jak swoje drugie miejsce
na ziemi. Starała się spędzać tam jak najwięcej czasu. Często powtarzała
właścicielce, że gdy tylko zajdzie taka potrzeba, może tutaj przesiedzieć całą
noc i pilnować każdego kwiatka osobno. Właścicielka kwiaciarni, pani Collins
właśnie za to uwielbiała swoją jedyną pracownicę. Starsza pani, mająca już
prawie 80 lat traktowała Sky jak własną córkę, której nigdy nie posiadała. Dzięki
dziewczynie, mogła ponownie poczuć się dla kogoś ważna. Lecz nie w negatywnym
tego słowa znaczeniu. Pragnęła tylko zwykłej, ludzkiej przyjaźni…
Sky popchnęła lekko zardzewiałe, mahoniowe drzwi, a do jej nozdrzy dotarł zapach
mieszaniny kwiatów. Mimowolnie się uśmiechnęła, obejmując wzrokiem całą
kwiaciarnię. Ściany, w pastelowych kolorach nadawały miejscu niesamowitego
klimatu, którego każdy chciałby pozazdrościć. Kwiaty, ułożone jak zawsze w tym
samym układzie oraz doniczki, ustawione według tej samej reguły, dostarczały
przyjemnego widoku.
-Drogie dziecko, co ty tu tak wcześnie robisz? Myślałam, że dziś będę tutaj
sama.-odezwała się właścicielka, swoim pełnym ciepła głosem, wychodząc zza
kotary, gdzie przygotowywane są wiązanki. Starsza pani w dłoniach trzymała
ogromny bukiet róż. Sky udało się zauważyć, że nie były to zwykłe róże.
Granatowy odcień płatków wskazywał, że zostały przywiezione zza granicy,
zapewne na nie lada okazję, bo ceny jednej róży przekracza 4 funty. Sposób, w
jaki zostały ułożone też budził zainteresowanie. Wśród granatowych, jedynym
rodzynkiem okazała się jedna, drobna, biała róża.
-Są cudowne, nie prawdaż?- zagaiła właścicielka, wkładając wiązankę do
wazonu-Lecz efekt końcowy nie byłby tak powalający, gdyby nie ten mały dodatek
w postaci białej róży. Nie zawsze to, co jest skromniejsze i mniejsze, musi
okazać się gorsze. Tylko dzięki tej małej istotce, całość tworzy jedną, cudowną
kompozycję, nieprawdaż?
~*~
-Czy według pani, takie zachowanie nie jest dziwne? Czy…. Można nagle się tak
zmienić w ciągu kilku dni?- zapytała ze skrępowaniem Sky, wyławiając z kubka
torebkę herbaty, która już nasiąknęła woda. Dziewczyna opowiedziała swojej
chlebodawczyni całą historię związaną z tajemniczym chłopakiem -Harry’m.
Staruszka widziała w oczach dziewczyny, że coś ją gryzie, dlatego też zamknęła
kwiaciarnie, aby szczerze porozmawiać ze swoją pracodawczynią na temat jej zagwostki.
-Oczywiście, że nie. W taki sposób nie postępują osoby zdrowe na umyśle,
dziecinko.-odpowiedziała po chwili namysłu, popijając swoją popołudniową
herbatkę niczym brytyjska królowa. Dziewczyna mimowolnie spuściła wzrok,
świdrując oczami swoje splecione palce. Dlaczego rozmawia ze starszą panią na
taki temat? Przecież Harry nie jest dla niej nikim ważnym. Kolejna osoba, która
chce po prostu zniszczyć jej już poszarpane życie…. Ktoś, kto znów chcę już
porządnie zranić. Po chwili, kobieta pogłaskała ją po długich, kręconych
włosach, dodając- Ale myślę również, że ludzie którzy sami zmagają się z
trudnościami, mogą odpychać drugą osobę. Nie chcą czuć jakiejkolwiek więzi,
między osobą, której wcześniej podawało się pomocną dłoń…
-Chyba nie rozumiem…
-Drogie dziecko, nie zawsze wszystko jest czarne, albo białe…- ponownie
pociągnęła łyk swojej zielonej herbaty- To, że ktoś raz okazał ci pomocną dłoń,
nie musi okazać się od razu osobą godną zaufania. Oraz gdy ktoś raz cię zrani,
nie oznacza, że do końca życia pozostanie twoim wrogiem. Ludzi trzeba poznawać,
oni…
-Czy ma pani na myśli to…- przerwała Sky- Że te osoby, które przez całe
szesnaście lat mojego życia poniżają mnie, traktują jak wyrzutka mogą być moimi
przyjaciółmi? Przecież to niedorzeczne!
-Kochanie, w tym wypadku rozmawiamy o wybranej osobie…- skarciła lekko pani
Sophie swoją podopieczną- Musisz spojrzeć na to z innej perspektywy. Z ludźmi
jest jak z kwiatami. Otrzymując młodziusieńki pączek, nie masz pojęcia jak się
z nim obchodzić. Z biegiem czasu pączek przeradza się w kwiat i osiąga swoje
prawidłowe rozmiary. Obserwujesz go, próbujesz mu dogodzić. Ale dopiero po
czasie zdołasz zauważyć jak się zachowuje w ciemności, a co wyprawia gdy jego
płatki muskają promienie słoneczne…
Sky, przez kilka długich chwil, wpatrywała się w punkt na jednej z
przeciwległych ścian, dokładnie rozważając kolejną sentencję starszej pani,
pogrążając się przy tym we własnym świecie.
~*~
-Dzień dobry, Sky! Potrzebujesz czegoś?- powitała dziewczynę młoda kobieta, tuż
przy otwieraniu drzwi do biblioteki. Clarie, pracownica czytelni doskonale znała
Sky. Dzięki tej niewielkiej wiekowej różnicy, dogadywały się wyśmienicie.
Clarie znała sytuację rodziną Sky. Można powiedzieć, że kiedyś sama w owej
tkwiła. Często wymieniały się nawzajem doświadczeniami i obserwacjami. Pomimo
tego, że bibliotekarka była wysoką, szczupłą (a niemal zbyt szczupłą) blondynką
z cudownymi, niebieskimi oczami oraz wszelkimi atutami, którymi Bóg obdarza
kobietę, jako jedyna osoba, miej więcej w jej wieku, nie zwracała uwagi na stan
materialny Sky oraz wygląd. Liczył się dla niej charakter, oraz nastawienie do
ludzi. Podziwiała Sky, za jej ogromną cierpliwość do innych. Bibliotekarka
często powtarzała, że swoją impulsywnością, nie dałaby sobie w kaszę dmuchać. Mitch
często była przez nią zawstydzana z tego powodu, lecz Clarie umiejętnie
wychodziła z kłopotu. Wypełniały się nawzajem. Delikatność Sky i drapieżność
Clarie. Niczym Jang i Jing.
Tym razem rudowłosa Sky nie miały ochoty na ucinacie krótkich (czyt.
kilkogodzinnych) pogawędek z przyjaciółką. Wysłała jej jedynie przepraszające
spojrzenie i rzuciła, że da jej znać jeszcze w tym tygodniu, o jakimś
spotkaniu. Pędem wyminęła poszczególne sektory biblioteki, aby dojść do
czytelni. Tylko tam mogła w spokoju odrobić lekcje, pouczyć się. Warunki w domu
do tego nie sprzyjały. ‘Ojciec’, po przyjściu z pracy, siadał na fotelu z piwem
w dłoni, przerzucając kanały w telewizorze, a jej biedna matka musiała jedynie
usługiwać. Sky już kiedyś wyraziła swoje zdanie na ten temat, co nie skończyło
się dla niej dobrze. Kilka godzin później znalazła się na pogotowiu,
opowiadając sanitariuszom o tym w jaki sposób spadła ze schodów i skręciła
sobie rękę. Jedynym mankamentem sprawy było to, że na jej policzku widniał
ogromny siniak, lecz Sky umiejętnie się z tego wyplątała. Od tego czasu nie
wchodziła w żadne pogadanki z ‘ojcem’ i postanowiła większość czasu spędzać
poza domem. Przecież oni tak się mną nie
interesuj…
W końcu dziewczyna znalazła się w odpowiednim miejscu. Już chciała popędzić na
swoje stałe miejsce, tuż przy jednym z laptopów, lecz coś, a dokładniej ktoś
jej przerwał. Ku jej wielkiemu zdziwieniu, a zarazem przerażeniu, na jej
miejscu siedziała pewna osoba, otoczona stosem książek.
Przecież to Harry! Spanikowała
dziewczyna w myślach, podląc się aby jej nie zauważył. Pędem schowała się za
jednym z książkowych regałów, obserwując swojego kolegę.
Chłopak pochylał się nad zadaniem domowym, namiętnie wertując przy tym jeden z
podręczników. Co chwilę poprawiał swoje loki, spadające na czoło i mamrotał coś
sam do siebie. Szybko zapisywał coś na kartce, jakby ktoś go gonił, lecz
wyglądał przy tym na bardzo skupionego i skoncentrowanego. Sky nie spodziewała
się tego po chłopaku. Sądziła, że jest jednym z tych, którzy szkołę traktują
jako miejsce, gdzie można się zabawić, podrwić z innych. Nie miała pojęcia, że
ktoś taki jak on, może mieć inną stronę. Może
pani Collins miała rację… powtarzała dziewczyna w myślach… Może trzeba poznać roślinę, jak zachowuję
się w ciemnościach, a jak w świet…
-No proszę, proszę! To tak się dziś uczymy?- rozmyślania Sky przerwał
melodyjny, a zarazem zadziorny głos Clarie. Sky niemal podskoczyła w miejscu,
wydając z siebie bliżej nieokreślony dźwięk. Szybko zakryła dłonią usta, aby
nikt inny jej nie usłyszał. A szczególnie osoba, którą szpieguje.
-Ja tylko…. po prostu… ten no….- próbowała utworzyć jakieś normalne, spójne
zdanie, przywracając normalny ton głosu- Yyy… Chciałam tam iść, ale już ktoś
wcześniej zajął to miejsce, więc czekam aż sobie wreszcie pójdzie, Clarie.
-No cóż…- westchnęła bibliotekarka, poprawiając swoją sztruksową spódnicę. W
jej oczach przemknęła jakby nutka ekscytacji i szybkim susem wychyliła się zza
reguły, skanując wzrokiem Harry’ego- Muszę ci powiedzieć, że nawet przystojny
ten twój obiekt obserwacji.
Sky jedynie wywróciła oczami, śmiejąc się ze swojej przyjaciółki. No tak, typowa Clarie.
-Niestety, muszę cię zawieść-szepnęła Sky, odciągając tą drugą zza
filaru-Ten osobnik najprawdopodobniej nikogo nie toleruje, a mnie to już w
szczególności, o czym dzisiaj mogłam się przekonać na szkolnym korytarzu i…
-Czekaj, to jeden z tych typków, którzy ciągle cię obrażają?!To ja mu zaraz…-
oburzyła się Clarie, już zakasując rękawy swojej bluzki. Na szczęście Sky
szybko zainterweniowała i w małym skrócie opowiedziała o zaistniałej sytuacji.
-I tak uważam, że jest meeega wielkim dupkiem.-skwitowała bibliotekarka, świdrując
wzrokiem Harry’ego- I nie waż się z nim zadawać. Z takimi to nigdy nic nie
wiadomo. Jeśli ma dwie osobowości, to masz przejebane. Teraz niby taki delikatny
i skupiony, a z tego co opowiadałaś to wśród ludzi jest jakimś świrem i zjeb…
-Proszę Clarie, daruj sobie! Oczywiście, że nie mam zamiaru się z nim zadawać.
Też mnie przeraża…
-No i bardzo dobrze!- poklepała ją po ramieniu Clarie- Ooo, miejsce się już
tobie zwolniło, po właśnie wyszedł. To do zobaczenia! I pamiętaj o moi…
Sky nie słyszała już dalszego kazania przyjaciółki. Mimowolnie odwróciła się z
stronę, gdzie jeszcze przed chwilą przesiadywał jej kolega. Pomimo wszelkich
zakazów przyjaciółki, nie chciała się do nich stosować. Serce jej podpowiadało,
że musi poznać tego chłopaka. Nie wiedziała dlaczego, ani po co. Lecz
sentencja, którą przytoczyła dziś pani Collins dała jej wiele do myślenia. Dowiem się, dlaczego taki jest. Pomimo
wszelkim przeciwnościom…
OD AUTORA: dzień dobry, kochani! Tak, wreszcie po dwóch miesiącach pojawia
się nowy rozdział! Nie wiem dlaczego nic nie dodawałam. Po prostu… z nieznanych
względów coś mnie demotywowało do pisania. Ale wreszcie już wszystko dobrze!
Jeżeli czytacie ten rozdział, oznacza to, że nadal jesteście ze mną po tak
długiej przerwie. I jestem Wam niezmiernie wdzięczna! Dlatego chciałabym Was
poprosić, abyście pozostawili po sobie choć najmniejszy ślad. Wystarczy jak
wyślecie w komentarzu emotikonkę. Wtedy będę wiedziała, że ktoś to czyta.
Dalsze rozdziały z pewnością będę pisać, ale jeżeli nikt ich nie będzie czytał,
to jaki jest sens publikowania ich w Internecie? Dlatego jeszcze raz Was proszę
o pozostawienie o choć najmniejszego ŚLADU. To naprawdę napędza do działania. I
na koniec, dziękuję za przeczytanie. Much love Jx
Kocham to opowiadanie<3
OdpowiedzUsuńJest takie delikatne i nie mam najmniejszego pojęcia co może być dalej. Zastanawia mnie dlaczego Harry taki jest wobec Sky..
Ostatnio myślałam, że publikujesz i przestałaś mnie informować na tt i szukałam wszędzie Twojego bloga, ale nie mogłam znaleźć. Cieszę się, że jednak miałaś tą przerwę, napewno wyjdzie Ci to na lepsze x
@asienka1470
cZEKAM NA NASTĘPNY :* :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, szkoda, że tylko retrospekcja. Wracam sobie od cioci a tu taka niespodzianka! :D
OdpowiedzUsuń@hopebitchhope .
Prawie całe opowiadanie będzie oparte na retrospekcjach, więc musisz być na to przygotowana.:)) ale spokojnie, jeszcze kilka rozdziałów i zacznie się ta właściwa i ciekawsza część mojego opowiadania xx
Usuńcieszę się, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńa rozdział bardzo mi się podoba x
opłacało się poczekać ^^ dobrze, że już wróciłaś :) czekam na nn!
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto było czekać. Opowiadanie jest kapitalnie genialne hahah Mam nadzieję,że wrócisz do formy jeśli chodzi o pisanie. Dużo weny życzę! Dziękuję za poinformowanie :) xx @born2helpyou
OdpowiedzUsuńAh,wreszcie mogę spokojnie napisać komentarze !
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoją twórczość i przyznam,że warto było czekać. Opowiadanie jest wyjątkowe i różni się od tych typowych,które zazwyczaj spotykamy !
Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału :)
Kiedy możemy się go spodziewać ?
Na koniec : Życzę weny i powodzenia ! :D